W czasach, kiedy smartfony nie posiadały jeszcze diody służącej do doświetlania fotografowanej sceny, w sklepach z aplikacjami popularne były aplikacje latarki. Ich działanie opierało się często na wyświetleniu na całym ekranie białego tła z maksymalną jasnością. Niektóre pozwalały również na migotanie ekranu lub zmianę barwy. Ich działanie było mniej lub bardziej pomocne. Jednak z czasem, coraz więcej smartfonów zaopatrywano w jedną lub więcej diod, które mogą być użyte jako latarka i pozwala na to domyślnie wbudowany w system przełącznik.
Jak podaje Luis Corrons na blogu firmy antywirusowej Avast[1], niektóre aplikacje typu latarka w sklepie Google Play, proszą użytkownika o zgodę na dostęp do zasobów i funkcji, które są kompletnie niepotrzebne do funkcjonowania zgodnego z opisem. Czy nie jest dziwne, że tego typu program chce mieć wgląd we wiadomości SMS?
Średnia liczba zgód, o które prosiły przebadane aplikacje wynosiła 25, a rekordowa wymagała 77 zgód i została pobrana 100 000 razy! Oczywiście nie oznacza to, że każda aplikacja jest zła lub niebezpieczna. Niektóre z nich oferują dodatkowe funkcje. Niestety zdarza się, że cześć próśb jest trudno wytłumaczyć… Nagrywanie dźwięków? Dostęp do kontaktów? Pobieranie dodatkowej zwartości bez notyfikacji? Poniżej ciekawa liczba odpytań o zgodę i liczba aplikacji, które o nie prosiły.
Właśnie z tego powody warto zawsze sprawdzać do jakich zasobów chce mieć dostęp aplikacji i nie zgadzać się na wszystko co jest wyświetlane w komunikatach. Nawet jeżeli przypadkowo udzielimy zgody, zawsze możemy decyzję cofnąć.
[1] https://decoded.avast.io/luiscorrons/flashlight-apps-on-google-play-request-up-to-77-permissions/