Od kilku lat producenci różnych urządzeń, które zawierają dane, implementują zabezpieczenia biometryczne. Czasami jest to skaner linii papilarnych, innym razem skaner siatkówki oka, a w przypadku niedawno zaprezentowanego iPhone’a X – zaawansowane rozpoznawanie twarzy. Trudno zaprzeczyć, że każde z tych rozwiązań jest bardziej wygodne od wpisywania kodu lub rysowania na ekranie kształtów. Zabezpieczenia biometryczne są obecne nie tylko w firmach jako jedna z form autoryzacji, ale także w laptopach, tabletach i przede wszystkich – smartfonach.
Być może wymienione metody już za kilka lat będą uważane za archaiczne, bowiem na horyzoncie pojawiła się nowa, oparta o… serce. Jak donosi portal Thehackernews[1], grupa naukowców z Uniwersytetu Buffalo w Nowym Yorku opracowała nową metodę uwierzytelniania, która wykorzystuje różne informacje i dane związane z sercem (m.in. kształt i wielkość) do stworzenia jedynego w swoim rodzaju profilu, który będzie używany do rozpoznania użytkownika.
Skaner serca (Cardiac Scan) wykorzystuje miniaturowy radar Dopplera, by bezprzewodowo i w czasie rzeczywistym mierzyć bijące cerce. Co ciekawe, w tym przypadku nie wymaga się żadnej interakcji od użytkownika. Wystarczy przebywać w pobliżu urządzenia i tak długo jak radar jest w stanie nas wykryć, do odblokowania urządzenia nie jest wymagane podanie kodu. Badacze twierdzą, że zebrane w ten sposób dane są wyjątkowe dla każdego człowieka. Urządzenie ma być również bezpieczne, gdyż sygnał jest słabszy od tego, który generuje sieć Wi-Fi.
Jak to wygląda w praktyce? Badania przeprowadzone na 78 osobach pokazały, że skaner serca zdał egzamin w 98,61% przypadków. Współczynnik błędu zrównoważonego (informacja wykorzystywana w biometrii i oznaczana jako EER) wyniósł 4,42%, co już teraz jest dobrym wynikiem, ale wciąż wymagającym poprawek. Być może za kilka lat odblokowanie telefonu będzie jeszcze prostsze i będzie on gotowy do działania zawsze po wyjęciu z kieszeni.
[1] http://thehackernews.com/2017/09/cardiac-scan-heart-password.html